Mamy problem towarzysze,
mamy bardzo duży problem.
Za spokojnie widać było
jedenaście lat po wojnie.
Oni wyszli na ulice,
przeszukali cały urząd,
potem poszli na komitet,
zagłuszalnie nasze psują.
Broń zabrali z garnizonu.
Niosą niedorzeczne hasła.
Obok wojsko na manewrach;
wpuśćmy je do miasta.
Zróbmy z nich imperialistów,
zróbmy zdrajców i agentów,
straszmy więcej sowietami,
straszmy odrąbaniem ręki.
I nie będzie byle robol pluł sekretarzowi w twarz.
Czy to Poznań czy stolica - bij robola póki czas.
Kałasznikow, pała, gaz -
bij robola póki czas.
Poznaniacy - niech ich diabli -
grosz po groszu policzyli.
Oni jacyś z innej bajki,
naszej gadki nie kupili.
Milicjanci, jak te kundle,
przestraszyli się motłochu.
Sprzęt im dali bez oporu,
mówią z nimi jednym głosem.
Wojsko całkiem, jak nie nasze,
na ich stronę przeszło paru.
Jeden z drugim taki chojrak,
a wyroki już czekają.
Wyszpiegujmy ich od środka,
każdy ruch i każdy zamiar.
Puśćmy w miasto garść fałszywek,
to pod lufy wyjdą sami.
I nie będzie byle robol pluł sekretarzowi w twarz.
Czy to Poznań czy stolica - bij robola póki czas.
Kałasznikow, pała, gaz -
bij robola póki czas.
Niepotrzebnie nam Bieruta
w Moskwie wykończyli.
Jak zagrają my lojalnie
będziemy tańczyli.
Mamy dość prowokatorów,
niech sojusznik się nie martwi.
Rozstrzelamy dezerterów.
Mocno bije serce partii.
Polska Zjednoczona Partia
Robotnicza - nomen omen -
ma jednego tylko wroga,
czyli rewizjonizm.
I nie będzie byle robol pluł sekretarzowi w twarz.
Czy to Poznań czy stolica - bij robola póki czas.
Kałasznikow, pała, gaz -
bij robola póki czas.[1]
1. |
Ośrodek Kultury „Biblioteka Polskiej Piosenki” |